To chyba pierwsza duża i znana przełęcz w moim życiu. Było parę mniej znanych ale takie nazwy jak Susten, Grimsel, czy Furka są znane nie tylko w kolarskim świecie. Wielka próba moich możliwości, wciąż sporo nadmiarowych kilogramów i wielki strach w oczach. Lęk wysokości, lęk przed porażką, lęk przed nieznanym. Z tym wszystkim musiałem się zmierzyć i... udało się!
Wjechanie na dużą szwajcarską przełęcz polecam absolutnie każdemu, nie tylko rowerzystom. Tylko nie popełnijcie mojego błędu i nie róbcie tego pierwszego sierpnia. Nigdy. Święto Szwajcarii oznacza, że przy pięknej pogodzie na drogach będą absolutnie wszyscy. A w szczególności niezliczone hordy motocyklistów ;)
A po wjechaniu na przełęcz przyszedł czas na zjazd, czyli to, co Yarpenny lubią najbardziej :) Miłego oglądania!