Czasem najlepsze rundy rowerowe są totalnie niezaplanowane i nieoczekiwane. Wyjeżdżasz z domu i chcesz po prostu mocniej pojechać dookoła komina, a potem całkiem przypadkiem robi się z tego taki syty sztos, że ojej ;)
Późne lato (lub bardzo wczesna jesień, jak kto woli), wieczór, duża przejrzystość po opadach, piękne niebo z chmurami i te światło... Ech. Próbuję znaleźć w mojej głowie inną trasę z przeszłości o tak mocnych doznaniach wizualnych i nie potrafię. Do domu wróciłem absolutnie szczęśliwy.
Całkiem nieźle, zważywszy na to, że Stockental jest w linii prostej raptem 20 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania.