Jest taki specyficzny moment w roku, gdy bardzo, ale to bardzo chciałbyś pójść na rower, ale jest zbyt zimno i smutno. Z reguły jest to późna jesień lub wczesna wiosna. W Twoim wnętrzu odbywa się wtedy walka, bo ciało i serce chce jeździć długo i przyjemnie, ale rozsądek i widoki na zewnątrz mówią stanowcze "NIE".
Na całe szczęście mieszkam całkiem blisko Włoch i tych wszystkich krain, które po przekroczeniu wysokich gór w kantonie Valais witają Ciebie wyższą temperaturą, cieplejszym słoneczkiem i w ogóle przyjemniejszą aurą.
To "całkiem blisko" oznacza konieczność skorzystania w ciągu całego dnia z pięciu pociągów i przejechania przez pół Szwajcarii. Łatwizna i warto... o ile wszystko zagra tak, jak sobie zaplanowaliśmy. A nawet w Szwajcarii nie zawsze to musi być takie pewne.
Z pewnością warto tu przyjechać. Zrobiłem to dwa razy, za każdym razem był to jednodniowy wypad z organizacją na wysokim poziomie. Z perspektywy czasu wiem, że dużo przyjemniejszy byłby wyjazd na weekend lub przynajmniej na dwa, trzy dni.
Jest to film z przejazdu z włoskiej Domodossoli do szwajcarskiej Bellinzony. Wzdłuż przepięknego jeziora Lago Maggiore :).