Na przełęczy Jaun byłem wielokrotnie, ale nigdy rowerem. Rakiety śnieżne, wędrowanie jak najbardziej ale rowerem? Przecież to jest za wysoko, za stromo i na pewno nie dam rady ;)
W końcu jednak malutkie kolarskie marzenie urosło do takich rozmiarów, że zaczęło mnie wiercić i przeszkadzać, więc musiałem coś z tym zrobić.
W praktyce wjechanie na przełęcz okazało się jeszcze trudniejsze niż przypuszczałem, bo jak na złość w ten dzień było bardzo gorąco, a wiatr na zjeździe zamiast pchać - tłukł niemiłosiernie po oczach i by nie zwalniać musiałem mocno pedałować. Do idealnej formy tego dnia też nieco zabrakło ale na szczęście było jej na tyle, by z powodzeniem wjechać na przełęcz, a potem z niej zjechać i dotrzeć na bardzo dużym zmęczeniu aż do Friburga.
Przełęcz zaliczona, polecam :)